Chodzi o pracowników firm, szczególnie dużych korporacji. Nie mogą oni zwykle instalować na komputerach służbowych własnego oprogramowania. Są skazani na to, co przygotował dla nich dział IT. A temu często nie zależy na tym, aby ludzie pracowali na nowoczesnej, bezpiecznej i szybkiej przeglądarce.

Dlaczego duże firmy są tak niechętne wszelkim aktualizacjom i nowym wersjom programów? Odpowiedź jest prosta - nie chcą wydawać pieniędzy. Instalacja nowego oprogramowania na kilkuset komputerach to dość kosztowna sprawa. Zainstalowanie darmowej przeglądarki to bowiem tylko pierwszy krok.

Wiele przedsiębiorstw korzysta ze specjalistycznych, biznesowych aplikacji online. Niektóre z nich mają nawet po 10 lat. Są uruchamiane w oknie przeglądarki, jak współcześnie Gmail czy Spotify. Zamiast jednak korzystać z nowoczesnych technologii webowych często są oparte na standardzie ActiveX.

Microsoft jednak odszedł od tego rozwiązania na rzecz środowiska .NET. ActiveX wyczerpał po prostu swój potencjał i okazał się mało bezpieczny. Nowe przeglądarki nie obsługują już tej technologii.

W najlepszym wypadku napisanie nowej, nowoczesnej aplikacji online dla korporacji można powierzyć własnemu działowi IT. W wielu sytuacjach chociaż część prac trzeba będzie jednak zlecić zewnętrznej firmie. W przypadku złożonych usług webowych koszt może sięgać dziesiątków tysięcy złotych.

Drugi wydatek to nowy system operacyjny. Kolejne wersje Internet Explorera działają na kolejnych wersjach Windowsa. Zmieniając przeglądarkę korporacja musi także kupić nowy OS. Jest to celowa polityka Microsoftu - polityka, która od lat tak naprawdę mocno spowalnia rozwój technologii IT w korporacjach. Do tego dochodzi oczywiście zakup nowych komputerów. Wiele korporacji pracuje na starym sprzęcie, który po prostu mógłby sobie nie poradzić z nowymi systemami operacyjnymi.

Microsoft określa to zacofanie "potrzebą ustalenia własnego tempa aktualizacji". Takiego sformułowania użył przedstawiciel firmy z Redmond Blair Cook w niedawnej rozmowie z serwisem CNET. Moim zdaniem mamy tu po prostu do czynienia z krótkowzroczną polityką, która jeszcze zemści się na jej autorach.

Wydatki, o których mowa powyżej, są w zasadzie niewielkie w porównaniu z obrotami i zyskami przeciętnej korporacji. Długofalowe korzyści są zaś widoczne jak na dłoni. Wyższa wydajność pracowników oraz większe bezpieczeństwo to dwie najważniejsze.

Oczywiście można zapytać: dlaczego korporacje nie instalują Firefoxa lub Chrome'a? Odpowiedź jest prosta. Twórcy tych przeglądarek nie oferują biznesowych narzędzi ułatwiających np. kontrolowanie procesu instalacji na setkach czy tysiącach komputerów. Microsoft jest tutaj nadal na czele. Czy kiedyś straci pozycję lidera?

Autorem tekstu jest Wojtek Wowra.