Żyjemy w epoce megabitowych łącz kablowych i ADSL. Ich dostawcy dawno zrezygnowali z limitów transferu. Niestety tą samą drogą nie poszli na razie operatorzy komórkowi. Co zrobić, gdy jesteśmy ograniczeni do kilkuset megabajtów, a musimy regularnie korzystać ze smartfona jako modemu 3G?

Mobilne serwisy WWW są zazwyczaj mocno okrojone w porównaniu z desktopowymi wersjami. Załadowanie strony pożera kilkadziesiąt, najwyżej kilkaset kilobajtów danych. Do tego dochodzą dedykowane aplikacje dla popularnych witryn, które jeszcze bardziej zmniejszają przepływ danych.

Pełne wersje stron WWW to co innego. Załadowanie samej strony głównej takiego serwisu może kosztować nas nawet kilka megabajtów. Z problemem z tym stykamy się pracując w terenie lub np. podczas awarii u operatora ADSL. Dostęp mobilny (w postaci tetheringu, czyli sieci Wi-Fi opartej na telefonie lub tablecie, do której to podłączamy laptopa) może nam wtedy uratować skórę.

Jak sprawić, aby podczas takiego trybu dostępu pakiet danych nie skończył się w połowie miesiąca? Pierwsza opcja to włączenie funkcji click-to-play w zasobożernych wtyczkach. Mowa tutaj oczywiście głównie o Flashu. Animacje wykonane w tej technologii zajmują kilka lub kilkanaście megabajtów i zwykle uruchamiają się na stronach WWW automatycznie.

Google Chrome plugins

Click-to-play blokuje automatyczny start i pozwala selektywnie włączać wybrane SWF-y. Aby uruchomić tę funkcję przechodzimy w przeglądarce Chrome do Ustawień zaawansowanych, wybieramy Ustawienia treści i w kategorii Wtyczki wybieramy opcję Kliknij, aby uruchomić (zamiast zalecanego Uruchom automatycznie).

W Firefoksie przechodzimy do strony about:config i wyszukujemy element plugins.click_to_play. Funkcja click-to-play zostanie włączona po ustawieniu wartości na "true".

Drugi pomysł, niestety mocniej wpływający na wygląd stron WWW, to wyłączenie obrazków. W Chrome'ie odpowiednie ustawienie również jest dostępne w panelu Ustawienia treści. W Firefoksie opcję Pobieraj obrazki automatycznie znajdziemy w zakładce Treść ustawień. Trzeba ją odznaczyć.

Znacznie lepszym rozwiązaniem wydaje się zmiana user agenta wyszukiwarki. Chodzi o to, aby program przedstawiał się jako aplikacja mobilna i samodzielnie pobierał wersje witryn przeznaczone na smartfony czy tablety.

Chrome ma wbudowany edytor user agenta. Znajduje się on w Narzędziach dla programistów uruchamianych skrótem Ctrl+Shift+I. W prawym dolnym rogu mamy ikonę zębatki, która daje dostęp do opcji. W zakładce Overrides znajdziemy pole User Agent. Zaznaczamy go i wybieramy pożądanego user agenta.

Google Chrome user agent

W Firefoksie najprostszym sposobem jest zainstalowanie rozszerzenia User Agent Switcher.

Wśród innych porad, jakie warto wymienić, jest wyłączenie wszelkich aktualizacji automatycznych systemu oraz zainstalowanych w nim aplikacji, a także programów do wymiany plików i menedżerów pobierania. Dzięki temu nie zostaniemy zaskoczeni w środku sesji nagłym wzrostem zużycia transferu w tle.

Wygodne jest również korzystanie z dwóch pomysłów Opery. Pierwszy to Opera Turbo - dostępne w przeglądarce Opera rozwiązanie, które kompresuje przesyłane dane i w ten sposób zmniejsza ilość przyjmowanych przez nasz komputer bajtów. Uwaga: Opera Turbo nie obsługuje protokołu HTTPS. Dlatego np. nie ograniczy objętości witryn bankowych czy Facebooka.

Niektórzy użytkownicy mogą zdecydować się z kolei na instalację osobnej przeglądarki dla dostępu 3G. Przykłady to Opera Mini oraz Opera Mobile dla Windowsa. Te emulatory zostały stworzone głównie dla programistów, ale może z nich korzystać każdy. Mając taką Operę na laptopie nie trzeba bawić się w zmianę ustawień. Strony mobilne będą ładować się automatycznie.