Kilka dni temu Google poinformował, że niedługo zostanie zlikwidowana usługa Reader (Czytnik) pozwalająca na śledzenie zawartości stron WWW za pomocą technologii RSS. Internauci zaczęli masowo szukać alternatyw. Najwięcej skorzystali twórcy aplikacji webowej Feedly.

Dla mnie kanały RSS to zbawienie. Śledzę codziennie kilkadziesiąt serwisów WWW, muszę być na bieżąco. Czytanie tego, co wrzucają moi znajomi na Facebooku nie wystarcza. Artykuły pojawiają się za późno, a taki społecznościowy przegląd jest wybiórczy i ograniczony jedynie do kilku znanych stron WWW.

Dlatego też, gdy Google poinformował o zamknięciu Readera, natychmiast zacząłem szukać alternatywy. Po przejrzeniu kilku list rekomendowanych witryn zdecydowałem się przetestować Feedly. Pierwszym krokiem było zaimportowanie subskrybowanych kanałów z usługi Google'a.

Za to twórcy Feedly powinni otrzymać szóstkę z plusem. Import zajmuje raptem kilkanaście sekund. Wymaga jedynie połączenia się z kontem Google - zarówno na pececie, jak i urządzeniu mobilnym. Kanały, tagi oraz foldery są błyskawicznie ładowane w Feedly. To samo dotyczy elementów oznaczonych gwiazdką.

Feedly oferuje stałą, dwukierunkową synchronizację z Readerem. Dzięki temu możemy korzystać przez jakiś czasu z obu serwisów - do czasu, aż przyzwyczaimy się do nowej aplikacji. Wszystkie zmiany wprowadzonej w jednej witrynie są niemal od razu widoczne także w drugiej.

Feedly

Najważniejszą różnicą między Feedly a Readerem jest interfejs. Usługa Google'a zawsze słynęła ze swojego minimalizmu. W Feedly mamy magazynowy layout, w którym dużą rolę odgrywają zdjęcia. Każdy folder lub kanał prezentuje nam trzy wybrane informacje promowane (Featured) oraz - poniżej - listę właściwych newsów.

Jeśli taki widok nam nie odpowiada możemy go zmienić - ustawienia są dostępne pod ikoną kółka zębatego w prawym górnym rogu ekranu. Najbardziej do Google Readera zbliżony jest widok oznaczony jako Titles. Na pasku bocznym jest lupka pozwalająca na wyszukiwanie nowych kanałów z listy rekomendowanych.

Dużą zaletą tej aplikacji online jest funkcja przeglądania i czytania całych artykułów w Feedly. Nie musimy otwierać nowych kart w przeglądarce. Tekst jest dostępny w pływającym oknie pojawiającym się po kliknięciu tytułu wpisu. Dopiero ponowne kliknięcie nagłówka przekieruje nas do źródłowej strony internetowej.

Feedly oferuje także aplikację mobilną dla iOS-a, Kindle'a i Androida. Ja testowałem tę ostatnią. Tutaj także mamy synchronizację i widok magazynowy. Całość przypomina popularną aplikację Flipboard. Do wygodnej pracy wymaga zmiany kilku ustawień oraz niektórych przyzwyczajeń z Readera.

Ogólnie z Feedly jestem zadowolony i polecam Wam ten serwis. Podobnie uważa najwyraźniej ok. pół miliona użytkowników - tyle aplikacja pozyskała w ciągu 48 godzin po ogłoszeniu przez Google'a swojej kontrowersyjnej decyzji. Widać więc, że RSS nadal ma duże grono fanów.